Miło nam zakomunikować, że zwyciężczynią konkursu na bajkę zainspirowaną twórczością Stanisława Lema jest Natalia Gajewska z klasy 2a.
Poniżej możecie przeczytać bajkę napisaną przez Natalię:
Życie po życiu
W dalekiej, w dalekiej przyszłości a dokładnie w 2547 roku w Googlolandii świat opanowała doskonała i perfekcyjna technologia. Może na początku parę słów jak do tego doszło. Powstawało coraz to więcej wynalazków, a nasz kraj zmieniał się w krainę maszyn i urządzeń, których głównym dystrybutorem był wujek Google. Duży udział w tej zmianie miał jego bratanek Trumpelusz,kilkuletni wynalazca z głową pełną pomysłów pochodzących jakby z wymiaru Hausdorffa.Chłopak był dziwnoludkiem (proszę nie mylić z ufoludkiem, to nie ten quasi wymiar) – nikt nie był tak dobry, żeby zasłużyć na jego uwagę, dlatego też sam postanowił stworzyć , idealnego przyjaciela. Wynalazł cudownego robota, którego nazwał Psotek. Jak łatwo się domyśleć imię zawdzięczał swojemu zachowaniu oraz niesamowitemu poczuciu humoru.
Spragniony uwagi wiecznie zapracowanego „Ojca” wymyślał coraz to bardziej niesamowite historie i kawały. Sytuacja z hiperprzestrzeni: Psotek zaczął krzyczeć, biegać, szaleć z powodu tego, że bardzo chciał powiedzieć Trumpeluszowi swój nowynanodowcip.
– Trumpek chodź tu coś ci powiem, no chodź, nie daj się prosić… – wołał pieszczotliwie.
– No dobra idę – rzucił przez zęby zapracowany Trumpeliusz
– Ile wierteł ma dentysta??? – Zapytał niespodziewanie.
– Nie mam pojęcia- mówi Trumpek – co on znowu wymyślił? – Pomyślał.
– Sto-ma-to-logiczne – zachichotał Psotek.
Chłopiec jak to usłyszał zaczął się tak głośno śmiać, że nie był w stanie się opanować i pomyślał sobie, ale fajograficznego robota sobie stworzyłem. Hm… No właśnie sobie, a może trzeba pomyśleć o innych? I tak urodził mu się w głowie algorytm genetyczny, który wykorzystał do reprodukcji. Z czasem okazało się, że to był hiper mega strzał w dziesiątkę, jak bozon Higgsa. Psotek stał się najczęściej pożądaną zabawką u wujka Google. Robocik ten był naprawdę meganiezwykły, potrafił gotować, sprzątać szorując brzuchem po pseudo topologicznych powierzchniach, poprawiać humor, rozmawiać na różniczkowe tematy. Był jak prawdziwy układ wiązań sprzężonych z człowiekiem, ale w formie żelastwa. Wielkie oczy i permanentnie zapalona latarnia Arystotelesa nad głowa wskazywała na giga zbiornik pełen pomysłów. Jego nienaganna sylwetka była efektem ciężkiego atomu, którym musiał przerzucać codziennie na siłowni umiejscowionej nad studnią potencjału Ojca Wynalazków.
Nawet nie wiem kiedyroboświat oszalał na jego punkcie,a Psotek był już w każdym domu. Sława Trumpelusza obiegła całą hiperprzestrzeń, a on sam stał się ultramłodym i endogenialnym wynalazcą peptydoczasów. Mega potencjał wektorowy został wykorzystany na maksa. Nie było już, rzeczy niemożliwych do zrobienia a nanonurki, były w zasięgu każdego. W prawej ręce trzymał hiper narzędzia porządkujące, a w lewej duchostrzał, którym uwrażliwiał ludzkie komórki mózgowe na niego samego. Wszystko byłoby super gdyby nie to, że transfer energii robota był tak mocny, że nie tylko służył pomocą, ale zaczął zastępować innych. Potencjał wektorowy przelał w umysły ludzi i stał się ich celem kwantopunktowym. Nie mogli spać, jeść i żyć bez niego. Porzucili swoje własne spersonalizowane przyzwyczajenia i jak matematyczne mrówki podążali jego śladami. Uzależnił ich od siebie do tego stopnia, że przestali odczuwać pragnienie bliskości ze swoim gatunkiem, a ich ciało zmieniło się w mukopolipancerz, nie do przebicia dla innych. Ludzkość zaczęła tracić synapsy życiowe, a Googlolandię opanowała nowa generacja Psotkopochodna.
Tylko ja przeżyłam i tą historię ułożyłam, ku przestrodze innych cywilizacji, doświadczenia te przekazuje. Szanujcie się nawzajem, żyjcie w zgodzie i przyjaźni, aby żaden Psotek nie zmienił Was w Pseudorobotek.