Podróże kształcą! To wiadomo! A ta, którą odbyliśmy w gronie uczniów 19 Gimnazjum i XVIII LO w dniach 22 do 27 maja – do trzech stolic –Pragi, Wiednia i Budapesztu-była wyjątkowa! Zobaczyliśmy magiczną Pragę wczesnym rankiem. Kiedy schodziliśmy na Hradczany, nie było jeszcze tłumów. Mogliśmy podziwiać monumentalny Zamek i katedrę św. Wita, a potem zanurkować w Złotą Uliczkę z jej domeczkami i mieszkaniami jak dziuple. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba zobaczyć! Wszyscy oglądaliśmy zbroje rycerskie i broń średniowieczną, niektórym skóra cierpła na widok sali tortur, a inni oglądali wymyślne urządzenia z wypiekami. Nauczyciele w skrytości marzyli, żeby choć jedno takie krzesełko tortur stało w klasie ( tak dla postrachu i uświadomienia , czym może być prawdziwe okrucieństwo). Przez Most Karola przeszliśmy na Stare Miasto, wędrowaliśmy ulicami, oglądając to luksusowe sklepy , to zabytki (Starą Synagogę, pomnik Franza Kafki).
Drugiego dnia zachwytów ciąg dalszy-małe miasteczko –Kutna Hora– z potężną katedrą gotycką, otoczone morzem zieleni, wypełnione ciszą. Potem las i góry. Schłodziła nas Jaskinia Katarzyńska, a potem rozpalił widok Przepaści Macochy. Wieczorem refleksje: czy wspanialsze są dzieła człowieka , czy przyrody? Oraz …jak pozbyć się kleszczy …Życie po prostu.
Trzeci dzień to już Wiedeń i mnóstwo historii. Która i nas dotyczy, bo chodzi o monarchię austro -węgierską. Wspaniałe budowle: Belweder, ogrody cesarskie, katedra św. Stefana. Szliśmy w upale , marzyli o deszczu, aż znaleźliśmy się na Praterze. Tam niektórzy oddali się szaleństwu diabelskich kół i rollekosterów, a inni patrzyli na szaleńców , zajadając fast-foody.
Dobrze, że następnego dnia znów delektowaliśmy się ciszą małych miasteczek, tym razem węgierskich : Estergom zachwycił katedrą, Wyszechrad zamkiem w górach, a Sentendre uliczkami i promenadą nad Dunajem. Budapeszt to znowu monumentalne budowle ze wspaniałym Parlamentem na czele, Bazylika św. Stefana, Zamek na wzgórzu, katedra i Baszty Rybackie, parki, i… upał. O tym, że Budapeszt jest jedną z najpiękniejszych stolic świata, przekonaliśmy się tak naprawdę dopiero wieczorem. To była wisienka na torcie-rejs Dunajem!
Zapadał sobotni wieczór, rozpalały się wszędzie światła; i na zabytkowych budowlach, i na ulicach, i w restauracjach , hotelach… A my? Oczywiście fotografowaliśmy zawzięcie wszystko i wszystkich, ale emocje znalazły tez inne ujście : śpiew i taniec. To było charakterystyczne dla całej wyprawy: dobra muzyka, polskie i angielskie przeboje w wykonaniu znakomitego chóru (raz śpiewały 2-3 osoby , innym razem wszyscy, no …prawie wszyscy). Grupa była wyjątkowo radosna i zgrana. I to jest ta druga nauka wywiedziona z podróży; wspaniale jest podziwiać świat z grupą fajnych ludzi!!! (byli z nami gimnazjaliści, licealiści i maturzyści, czyli absolwenci).Trzecia nauka ; wszędzie spotykaliśmy ludzi innych kultur; przede wszystkim Chińczyków, otwartych, wesołych, w kolorowych, egzotycznych dla nas strojach. Robiliśmy wspólne zdjęcia, próbowaliśmy się porozumieć. I tu kolejna nauka; warto znać angielski. Niektórzy czuli dumę z powodu pierwszy raz sprawdzonych praktycznie umiejętności, inni wdawali się w swobodne pogawędki.
Czas na podsumowanie : to były wspaniałe dni!!!
P.S. Lekcje musiały być , bo to szkolna wycieczka była…